Ransomware Petya zbiera coraz większe żniwo – również w Polsce

O Petyi zrobiło się głośno już jakiś czas temu, kiedy Cyberprzestępcy przypuścili swój pierwszy, cichy atak. Dzisiaj ów tragiczny w skutkach i pustoszący komputery kolejnych użytkowników zbiera żniwo swojej pracy – zarażonych jest coraz więcej komputerów i jak widać ma się na tyle dobrze, że każda następna informacja jest coraz bardziej niepokojąca.

Panika w największych firmach i instytucjach

Jeszcze niedawno wystarczała dosłownie chwila, aby serca wszystkich pracowników większych, korporacyjnych firm oraz najważniejszych instytucji – nie tylko na Ukrainie – zamarły z przerażenia, kiedy wszystkie komputery jednocześnie odmówiły posłuszeństwa i zwyczajnie przestały reagować na polecenia. Takiego cyberataku świat jeszcze do tej pory ani nie widział, ani nie doświadczył. Oznacza to jednak jedną bardzo ważną rzecz – świat nie jest przygotowany w żaden sposób na walkę z hackerami oraz cyberprzestępcami, którzy bez problemu sięgną dokładnie po to, czego potrzebują i chcą.

Polskie firmy również zarażone

Nie obyło się również bez wstrzymani pracy polskich firm. Jak donoszą wpisy w różnych częściach Internetu, komputery stanęły już w takich firmach jak katowickie TNT, Kronospan, Saint-Gobain, a a także Mondelez zlokalizowany we Wrocławiu, które są obecne także za wschodnią granicą.  Ataki dotknęły również firmy logistyczne, co w oczywisty sposób wpłynęło na opóźnienia w transporcie, powodując ogromne straty zarówno dla samych spedycji, jak i kierowców. Nie działały takie firmy, jak popularny InterCars, a Raben – międzynarodowy spedytor ze względu na ogromne zagrożenie atakiem wstrzymał wszystkie operacje w transporcie drogowym, aby uniknąć ewentualnych następstw, spowodowanych atakiem na firmowe systemy komputerowe. Jak widać, absolutnie nikt ani żadna firma nie mogą czuć się bezpiecznie.

Nikt do końca nie wie, jak można się zarazić

Co ciekawe, do tej pory nikt nie jest do końca przekonany, w jaki sposób wirus przedostaje się na inne komputery. W grę wchodzi sposób taki, jak w przypadku WannaCry oraz dodatek socjotechnicznych wektorów, takich jak zainfekowane załączniki, które zaczynają szkodzić w momencie kliknięcia i otwarcia treści. Po wstępnych ustaleniach Petya dostawał się do komputerów za pomocą mechanizmu WMIC, co było możliwe, ponieważ wcześniej złośliwe oprogramowanie wykradało hasła, jakimi dysponowali z których korzystali administratorzy. Nie ma znaczenia więc nawet aktualizacja systemu do najnowszej wersji – wirus jest również odporny na tę czynność.